Szukaj w tym blogu...

Cytat miesiąca.

"Psy patrzą na nas z szacunkiem, koty z pogardą a świnie jak na równych sobie."

wtorek, 28 lutego 2017

Pterinochilus murinus - opis gatunkowy


OPIS GATUNKOWY - PTASZNIK SŁONECZNY 
NAZWA POLSKA: ptasznik słoneczny
NAZWA ŁACIŃSKA: pterinochilus murinus





1. Występowanie.

Ptasznik ten występuje w naturze w Angoli, Kenii, Mozambiku, Tanzanii, Ugandzie oraz Zambii. Wybór miejsca, gdzie powstanie jego kryjówka często pada na głębokie, opuszczone nory po jakiś ssakach. Zdarza się także, że buduje gniazda na sawannach między kamieniami.


 
2. Wygląd.

Jest to pająk ślicznie ubarwiony, dominuje kolor brązowożółty z drobnymi, ułożonymi losowo czarnymi plamami.  Głowotułów posiada wiele charakterystycznych żółtych bądź czarnych pasów. Ubarwienie nie jest jednak jednakowe dla wszystkich pająków tego gatunku. Wyróżnia się wiele odmian barwnych, np.: "red form" lub "usambara" (intensywnie pomarańczowe, jaskrawe) a także oliwkowe lub subtelnie brązowe. Płeć nie rzutuje na kolor pająka, który jednak wraz z wiekiem wybarwia się począwszy od czarnego pajączka z pomarańczowym odwłokiem a zakończywszy na dorosłej formie, osiąganej około szóstej wylinki. Na poniższym zdjęciu przykład usambara.





3. Wymagania gatunku.

Chcąc zapewnić mu jak największy komfort powinniśmy nabyć terrarium o wymiarach co najmniej 30/20/20 cm (dł./wys./szer.). Jeśli chodzi o podłoże - możemy wykorzystać, np.: torf. Warto zadbać o to, aby pająk miał możliwość zbudować kryjówkę zaczepiając o coś pajęczynę. Do tego polecam użyć kawałków kory, gałązki lub dowolne korzenie. Wilgotność dość niska, zważywszy na pochodzenie pająka, powinna oscylować w granicach 40-70%. Temperatura natomiast wysoka, bowiem 25-30°C ze spadkiem nocnym do 20-23°C.Należy pamiętać o pozostawieniu pojemniczka, gdzie będziemy uzupełniali wodę do picia, aby zniwelować całkowicie ryzyko przesuszenia ptasznika. 





4. Zachowanie.

Jest to pająk zdecydowanie defensywny, agresywnie nastawiony do otoczenia, rozdrażniony od razu przyjmuje postawę obronną podnosząc  dwie pierwsze pary odnóży do góry i zaczyna wydawać syczące dźwięki przy użyciu narządów strydulacyjnych. Pterinochilus murinus wyróżnia się zdecydowanie szybkością i zwinnością przy czym jest także wyjątkowo skoczny. Jakiekolwiek zabiegi przeprowadzane  w terrarium powinny być wykonywane ostrożnie i z użyciem jak najdłuższej pęsety. Jako ciekawostka warto dodać, że jest to gatunek wytwarzający znaczące i miłe dla oka ilości bialutkiej i wytrzymałej pajęczyny. Jako plus można wymienić fakt, iż karmienie tego ptasznika nie powinno przysporzyć żadnych trudności, bowiem jest on dość żarłoczny. Ze względu na dość silny jad nie poleca się go osobom początkującym a  jedynie zaawansowanym i mającym doświadczenie z ptasznikami. 

 Zdjęcie wykonane telefonem podczas              przekładania do terrarium. ;) 


Nie taki diabeł straszny jak go malują... Zdjęcie samiczki murinusa mojego chłopaka (Karola Panka) u niego na dłoni. ;) Kwestia podejścia, handling jest ryzykowny ale pozwala bliżej poznać zachowania ptaszników. Nie polecam jednak tego typu zachowań osobom początkującym.

wtorek, 20 grudnia 2016

Zmiany na blogu, zapowiedź nowości


Witajcie. Kilka tygodni temu dodałam post, w którym wspominałam o reaktywacji bloga jednak brak czasu zmusił mnie do odłożenia tego przedsięwzięcia i blog jak stał w miejscu tak pozostał. Kupno lustrzanki umożliwiło mi rozwinięcie swojej pasji fotografowania a umiejętność obsługi Photoshopa otworzyła mi wiele  drzwi do ciekawych opcji szalenia z obrazem. Tak też powstał pomysł stworzenia własnej strony na Facebooku i jeśli takowy fanpage powstanie, na pewno dostaniecie do niego linka. Tam też umieszczane byłyby najnowsze zdjęcia mojego autorstwa. 

Ostatecznie doszłam do wniosku, że nadszedł odpowiedni moment na zmiany i zacznę przede wszystkim od poprawy ilości pojawiających się postów. Mam teraz większą możliwość wypowiedzenia się na różne tematy, bo powiększyła mi się hodowla a i w prywatnym życiu sporo nowości, o czym dowiecie się niebawem. W planach również zmiana nazwy bloga na stałe już "FanTerra" oraz poprawa zdjęcia głównego. Już jutro pojawi się post związany z pająkami. Zapraszam do śledzenia bloga ;) 


sobota, 17 września 2016

Pies nad Bałtykiem - czyli o irytujących zachowaniach ludzi.


Jakiś czas temu wspominałam, że wybieram się z przyjaciółką i rodziną na wczasy nad Morzem Bałtyckim. Jako, że nasz pies jest pełnoprawnym jej członkiem, oczywiście także wyruszył w podróż, która minęła wyjątkowo dobrze. Szary większość czasu przespał na moich kolanach, co przy jego czterdziestu kilogramach dało mi się we znaki po czasie, ale lepsze to niż gdyby miał płakać lub się wierzgać. Przyjechaliśmy w południe, pogoda była piękna a zapach morskiego powietrza przyjemnie podrażniał nam nosy. Po zakwaterowaniu w ośrodku, udaliśmy się na plażę. I już tam poczułam pierwsze wątpliwe uroki wczasów z weimarem. Nie chodzi tutaj oczywiście o obecność psa, ale ludzi, którzy wciąż zachwycali się nim i zaczepiali. Pomyślałam wówczas, że to zwykły przypadek i nieświadoma wybrałam się z Maximusem do centrum miasta, aby zobaczyć co ciekawego można było tam robić. Wtedy właśnie zaczął się koszmar. Tabuny ludzi, hałas, wieczne zaczepki i miliony spojrzeń. Naprawdę bardzo dużo osób do nas podchodziło, pytało o rasę, wiek czy imię, niektórzy nawet chcieli pogłaskać albo zrobić zdjęcie. I przyznam szczerze, że przez pierwsze godziny było to dość miłe, bo jednak sporo ludzi lubi być w centrum zainteresowania. Ja jadąc taki kawał drogi jednak chciałam później odpocząć, co jednak skutecznie mi utrudniano.
I w taki oto sposób powstał poradnik, który umieszczę niżej. 


              #PIES_NAD_MORZEM_BAŁTYCKIM                                          

niedziela, 10 lipca 2016

Lustrzanka - przegląd fotografii, nowe ptaszniki.


Witajcie. Niedługo pojawi się obiecany post z drugiej serii "Amstaff, pitbull - stanowcze "NIE" stereotypom". Dzisiaj jednak pokażę Wam nieco wybranych zdjęć, które udało mi się zrobić dzięki mojej nowej lustrzance. Aparat jest prezentem od rodziców z okazji ukończenia szkoły.

Z ciekawostek mogę dodać, że kilka miesięcy temu pojawiły się u mnie trzy ptaszniki, o których także przewiduję napisać post. Poniższe zdjęcia są pierwszymi fotkami wykonanymi wspomnianą wcześniej lustrzanką. Postaram się dodać do kilku jakiś komentarz. 


poniedziałek, 20 czerwca 2016

REAKTYWACJA bloga - czyli wracamy na pełnym gazie :)


Witajcie. Ostatnimi czasy dość rzadko pojawiały się posty. Można powiedzieć, że zaniedbałam nieco stronę. Jednak teraz wracam, ponieważ wreszcie mam więcej czasu z powodu zbliżających się wakacji. Blog będzie od teraz miał nieco inną formę, gdyż pojawią się jedynie posty związane ze zwierzętami a głównie terrarystyką. Wpisy dotyczące jakiś ciekawych tematów zagoszczą sporadycznie. Zastanawiam się także nad zmianą wyglądu witryny ale to w swoim czasie. Od teraz zdecydowanie częściej będę coś publikowała. 



 W moim prywatnym życiu zaszło trochę zmian. Do hodowli dołączyło kilka pająków, których trochę zdjęć wrzucę niżej. Mój pies Maks, którego dawno tutaj nie było, jest psem już dorosłym więc wreszcie możemy potrenować któryś z psich sportów, np.: frisbee lub dog trekking. Póki co pewne jest, że będzie on stałym gościem pojawiających się tu postów tematycznych. 

piątek, 19 lutego 2016

Wylinka - czyli jak wąż rośnie?

Witam. Na wstępie chciałabym wytłumaczyć pewną kwestię. Otóż ten post miał pojawić się zdecydowanie wcześniej, ale przez przygotowania do operacji, ostatnimi czasy ciągłe wizyty na pogotowiu w Niemczech i napływ prac nie miałam zbytnio chęci i przede wszystkim możliwości by napisać jakiś post. Ale teraz korzystając z weekendu postaram się nadrobić zaległości. 

Przeglądając fora internetowe często widzę, jak ludzie zadają naprawdę podstawowe pytania odnośnie swoich zwierząt charakterystycznych. Jest to naprawdę dołujące, że ktoś kupi np.: węża ale już nie postanowi dowiedzieć się o nim czegoś więcej, prócz nazwy, której większość i tak w pełni nie zna. Rozumiem, że nie każdy ma chęci by poczytać o różnych nietypowych odmianach, naukowych badaniach czy rysie historycznym wybranych gatunków, ale wiedza podstawowa to nie jest wybór a OBOWIĄZKOWA lektura każdego terrarysty!

 Absolutne minimum wiedzy to:
a) temperatura, wilgotność w terrarium i oświetlenie
b) zapotrzebowanie żywieniowe 
c) wylinka


środa, 13 stycznia 2016

Boa constrictor - podstawy.


Jak już wspominałam we wcześniejszym poście o pytonie zielonym ( kliknij tutaj ), do mojej hodowli dołączyło w ostatnim czasie sporo zwierząt. O każdym z nich przewiduję osobny wpis. Jednakże dzisiaj opowiem Wam o jednych z moich ulubionych węży, a mianowicie o boasach.


Nie przedłużajmy zatem...

 1. Boa constrictor - charakter

Węża nigdy do końca się nie oswoi, bo są to i zawsze będą dzikie zwierzęta. Możemy nauczyć się żyć w symbiozie z tymi pięknymi zwierzętami ale za każdym razem trzeba pamiętać, że to instynkt nimi kieruje. Boa są z natury raczej spokojne i swobodnie można wykonywać prace w terrarium przy ich obecności, ale i to ma pewne wyjątki. Ja uważam, że węża przede wszystkim należy wyczuć i w pierwszych kontaktach lepiej założyć, że jest on agresywny i tak go traktować, nawet jeśli może okazać się oazą spokoju. Nawet zrównoważony wąż może w pewnym momencie zaatakować. Czasem powodem będzie wylinka, innym razem stres. 
Moja Nagini (najnowszy boa) daje się wyciągać z terrarium, lecz gdy oczy zaczynają jej mętnieć potrafi syczeć, co oznacza takie "zostaw mnie w spokoju" i należy to uszanować.


środa, 30 grudnia 2015

Morelia viridis - zielony zabójca. Fakt czy mit?

Jak już pisałam w poprzednim poście, jakiś czas temu do mojej hodowli dołączyły nowe okazy. Dzisiaj jednak chciałabym skupić się na Pytonie Zielonym. Resztę gadzin opiszę w kolejnych postach. Zachęcam więc do śledzenia bloga.

Morelia viridis (łac.), czyli wspomniany wyżej pyton zielony, trafił do nas z dużej inicjatywy mojego taty, którego ten gatunek bardzo zafascynował. Urzekła go uroda tego węża i jego zachowania, które są dość nietypowe dla większości innych dusicieli. Jeśli chodzi o mnie, byłam dość sceptycznie nastawiona do pomysłu zakupienia morelii, ze względu na jej agresję i wrodzony charakterek. Osobiście wolę te spore, kilkumetrowe węże, jak np.: boa constrictor, o których opowiem wam już na dniach. Biorąc pod uwagę to, że jestem stuprocentowym zwolennikiem realizowania swoich marzeń czy pragnień, bo życie mamy jedno, postanowiłam nie stawać na drodze i wesprzeć ten pomysł. Dlaczego jest to dla mnie istotne? Otóż mój tato pracuje w Berlinie i nie ma go większość czasu. Wówczas całe obowiązki spadają na mnie, ale w gruncie rzeczy lubię to robić. To nie jest przymus, to pasja.

Trochę opowiem Wam o tym wężu. Zaczynajmy ;) 


piątek, 18 grudnia 2015

Terraryści z pasji i terraryści z przypadku.

 Na wstępie chciałabym przeprosić za tak długą przerwę w pisaniu. Było to jednak niezależne ode mnie ale teraz posty będą pojawiały się zdecydowanie regularniej. Miłego czytania!

Terrarystyka to bardzo piękna dziedzina. Jednak jak wszędzie można znaleźć tu wielu ludzi, którzy niszczą ową urodziwość. W jaki sposób? Przede wszystkim tyczy się to sklepów zoologicznych. Często sprowadzane są zwierzęta, którymi nikt z personelu nie potrafi się opiekować. Głównie sprzedawca powinien umieć opowiedzieć coś o danym gatunku, wskazać jego zapotrzebowanie czy dać wgląd w przeszłość i historię gada. Jako, że w zoologach zazwyczaj liczy się ilość transakcji, a nie jakość to ludzie, którzy nie mają zielonego pojęcia o opiece, mogą swobodnie kupić co tylko chcą, począwszy na łatwych w hodowli agamach a zakończywszy na absorbujących, trudnych i niebezpiecznych (!) gatunkach węży. Oczywiście można tu mówić, że są wyjątki i przyznam szczerze, że znam osobiście kilka całkiem niezłych zoologów, w czym jeden mogę naprawdę polecić, ale mimo wszystko to właśnie wyjątek potwierdza regułę.
 

 Terraryści z przypadku.
Moda na węże cały czas wzrasta w siłę. Ludzie przekonują się, że są to piękne zwierzęta. Jednak bardzo często zapominają o tak istotnym fakcie jakim jest odpowiedzialność płynąca wraz z posiadaniem gada. Taki przeciętny Kowalski nie jest świadomy jak bardzo wymagająca jest  np.: jaszczurka. Gdy pojawi się zalążek wiedzy o ogólnych wymaganiach danego zwierzęcia, zazwyczaj wszystko kończy się na zapewnieniu minimum. Jestem ogromnym przeciwnikiem czegoś takiego, ponieważ jest to dla mnie w dużej mierze niezrozumiałe. Terrarystyka to hobby, rzadziej pasja. Jeżeli coś sprawia nam przyjemność, jest dodatkową formą aktywności, do której nikt nas nie zmuszał to dlaczego mielibyśmy wymigiwać się z obowiązków lub robić coś, co zapewni jedynie podstawy? 


piątek, 21 sierpnia 2015

Wishlista- Dresslink- Stroje na rok szkolny ;)

Witajcie ;) Udało mi się podjąć współpracę z Dresslink, więc dzisiaj wychodzę do Was z dość przydatnym postem. Rok szkolnym zbliża się wielkimi krokami i chyba każdy z nas chciałby wyglądać jak najlepiej. Więc czas uzupełnić szafę ;) 

1.  Kliknij tutaj ;)  W modzie coraz bardziej są luźne sweterki, bluzy i inne elementy garderoby. Szary, podobnie jak czarny jest kolorem pasującym do wielu różnych stylizacji. Mnie ta narzutka bardzo przypadła do gustu ;)


 

wtorek, 18 sierpnia 2015

Dyskryminacja węży. Grupy na Facebooku.

Praktycznie każdy z nas ma mniej więcej określone swoje zdanie czy upodobania w wielu kwestiach. To samo tyczy się tolerancji czy granic, które sobie wyznaczamy. Jednak nie można się w tym zatapiać! Parę dni temu na jednej z grup na Facebooku, o tematyce odwołującej się do miłości względem zwierząt, umieściłam zdjęcie swojego nowego domownika. Co chwile ludzie robią to samo, z tym że przedstawiają kotki, pieski czy względnie jakieś inne futrzaki. Ja dodałam zdjęcie węża, Harleya. No i tu oczywiście pojawił się problem- "jak można hodować takie "coś"? O boże, to przecież je szczury, myszy i inne gryzonie! Mogłam przecież kupić sobie chomika, zamiast takiego potwora! Takie to obślizgłe, obrzydliwe, wstrętne!" Komentarze wyglądały mniej więcej tak, po usunięciu przekleństw. Dodawali je najczęściej ludzie starzy, szczerze powiedziawszy wyglądający na niezbyt inteligentnych, amatorów seriali typu Trudne Sprawy, czy Dlaczego ja. Dowiedziałam się też między innymi, że jestem głupia, bo on niedługo zacznie przymierzać się czy jest już w stanie mnie zjeść (hehe, uwielbiam taki ciemnogród i stereotypy :D ) no i zarzucili mi, że pewnie karmię go małymi kotkami. Skwitowałam, że "zamiast kiciusiów, od czasu do czasu chodzimy na spacer do placu zabaw i tam mały chapnie jakieś najmniej ruchliwe dziecko. Dodałam, że kotów już nie podaję, bo im kłaczki stawały w gardle i potem kasłały, po drugie nie wiadomo gdzie łaził taki sierściuch więc lepiej nie ryzykować." UWAGA! Ci ludzie potraktowali moją odpowiedź całkowicie poważnie. Wyobraźcie sobie zgorszenie jakie wybuchło po tym zdaniu. Ale nie bójcie się, pojawili się z czasem ludzie mający iloraz inteligencji przewyższający kamień, którzy dostrzegli mój sarkazm i razem ze mną, czerpali ubaw czytając wpisy tych desperatów. 

sobota, 15 sierpnia 2015

Python regius butter, oswajanie i opieka. Jak brać na ręce?

Nie każdy z nas miał możliwość spotkania na żywo pytona. Choć czasami bywa i tak, że możemy go zobaczyć np.: podczas urlopu w jednej z miejscowości nadmorskich, to  szanse na spotkanie go w lesie czy parku są wprost proporcjonalne do wygranej w totka. Ale gdyby się tak na dobrą sprawę zastanowić, to może i mniejsze, bo jednak ktoś czasem wygrywa główną nagrodę, a w przypadku regiusów -  musiałby komuś uciec, co i tak zdarza się naprawdę bardzo rzadko. Jeżeli już decydujemy się na takie zwierzę, to musimy zapewnić mu odpowiednie warunki i bezpieczeństwo...


 Parę dni temu pożegnaliśmy moją ukochaną Edytkę - kameleona jemeńskiego, ale o tym będzie w innym, osobnym poście. Dziura w sercu po tak dotkliwej stracie nie może długo pozostać nietknięta, bo siałaby zbyt duże spustoszenie. Choć Jemeny są w moim odczuciu świetnymi zwierzętami oraz pomimo że, zdecydowaliśmy się zakupić niedługo młodziutką parkę tego gatunku, urzekł nas pewien jegomość. I tym sposobem powitaliśmy nowego członka rodziny, niespełna rocznego Pytona Królewskiego, odmiany Butter.  Tak cudownie się złożyło, że jest to samczyk i już w stosunkowo niedalekiej przyszłości, wraz z Megan przyczynią się do poszerzenia naszej domowej hodowli. 

niedziela, 9 sierpnia 2015

Samobójstwo. Jedyna zła decyzja, której nie będziesz żałował.

Samobójstwo- lek na wszystko?

Nie ulega wątpliwości, że liczba samobójstw w ostatnim czasie wzrosła niewyobrażalnie szybko. Według mnie stoi za tym nic innego, jak coś dzięki czemu właśnie czytasz ten post. Tak, INTERNET.  Kiedyś dzieci bawiły się na dworze od rana do wieczora, niezależnie od pogody. Pierwszy telefon dostawało się dopiero w połowie lub pod koniec podstawówki. I nie był to żaden smartfon, najczęściej gołąb spisywał by się od niego lepiej w doręczaniu wiadomości. Jednak cieszył i to było właśnie świetne. Dziecko otrzymywało taką "cegłę" i było wręcz w siódmym niebie. Na święta dostawało się pomarańcze czy owoce i każdy suszył ząbki, a w oczach tańczyły iskierki niczym w You Can Dance. Nikt nie patrzył, czy na koszulce widniała metka z popularnego sklepu, a buty służyły do chodzenia- nie oglądania. Miało się jedne tenisówki i śmigało w nich do czasu, gdy się wytrą, a nie do nowej kolekcji. Jak jest teraz? Sześcio/siedmiolatki mają telefony lepsze od 50% społeczeństwa. Nie ma też prawdziwej radości. Wyobraźcie sobie rozczarowanie takiego piątoklasisty gdyby dostał na urodziny np.: samsunga galaxy s3, wiedząc że wyszła s6. Co ja mówię, byłby wręcz wściekły i prawdopodobnie zalałby się łzami. Ucierpiały nie tylko telefony i czysta radość. Zabawa w gumę została wyparta przez popularne wśród "gimbusów" (zobacz pare postów wcześniej jaka jest różnica pomiędzy gimbusem, a gimnazjalistą) słoneczko. Na miejsce kredy weszły tablety. Mało kto czyta prawdziwe, papierowe książki... bo i po co, skoro można włączyć ebooka? ;") Gra w piłkę nożną? Strata czasu, przecież jest konsola i Fifa, prawda? 

czwartek, 9 lipca 2015

Nie taki pies straszny , jak go malują. Są ludzie i parapety.


Od pewnego czasu bacznie obserwuję społeczeństwo i dochodzę do okropnych wniosków. WSZĘDZIE pełno jest podłości, dwulicowości, chamstwa i wrednych zachowań. Na każdym kroku możemy spotkać ludzi okropnych, złośliwych. W zakamarkach kryją się nieczystości rangi niezwykle wysokiej. Polacy przesiąknięci są do suchej nitki hipokryzją. A to, co dzieje się na Facebooku przechodzi ludzkie pojęcie. Odnoszę wrażenie, że ludzie całymi dniami przesiadują na grupach, wyczekując momentu gdy ktoś napisze zdanie umożliwiające im rozpoczęcie krwawej bitwy w komentarzach. To przykre, jaki stosunek mają do siebie ludzie nawzajem. 

Mam rację, a Ty jesteś głupi!!!

To chyba najgorszy problem w internecie. Poniżej pokażę Wam o co dokładnie mi chodzi. Zbieżność nazwisk przypadkowa. Taka wymyślona sytuacja:

Niedziela, godzina 20:48, Facebook, grupa "xxx".

poniedziałek, 18 maja 2015

Wyżeł weimarski- czyli niezdarny szarak strzela głupie miny.


Jakiś czas temu dodałam pierwszy post o moim Weimarze. Postanowiłam stworzyć kontynuację tego tematu, toteż czytacie efekt tych planów. Wczoraj świeciło słońce, było dość ciepło. Jak tu więc nie skorzystać z tak pięknej pogody? Szczeniaki z natury mają kolosalne pokłady energii, a co dopiero wyżły. Po spacerze poszłam z nim na ogród- bawiliśmy się piłką, patykami, dosłownie wszystkim. Mały był bardzo zadowolony. Jak już wcześniej wspominałam- mam słabość do fotografowania. Lubię robić zdjęcia i choć na razie posługuję się starszą cyfrówką, nadal sprawia mi to frajdę. Wracając do tematu- musiałam uwiecznić mojego synka podczas biegania... 

Swoją drogą, wiedziałam od dawna, że szaraki słyną ze swoich nietuzinkowych min ale... są granice. Na większości zdjęć Max ma uszy skierowane w górę, co najmniej jakbym mu je jakoś związała. Już pomijając te sterczące radary, pewna fotografia sprawiła, że zataczałam się ze śmiechu dobre dziesięć minut. Jak każdy normalny właściciel uważam, że mój pies jest piękny, dlatego takie zdjęcie przyprawiło mnie niemal o zawrót głowy. Sprawdźcie sami. 

Tak wygląda teraz Max- 11 tygodniowy wyżeł weimarski. Moje oczko w głowie <3

niedziela, 17 maja 2015

Wycieczka Praga- Wiedeń. Relacja fotograficzna.


     Witajcie. Upływ czasu jest niezwykle zatrważający. Już praktycznie koniec roku szkolnego, niebawem wakacje. Przeżyliśmy wiele różnych chwil- tych weselszych i tych mniej. Każdemu z nas po wysiłku i pracy należy się odpoczynek. Dlatego więc pojechałam z klasą na wycieczkę do Pragi i Wiednia w ramach wynagrodzenia za trud nauki. Zazwyczaj forma postów jest dość standardowa: treść, zdjęcie, ew. komentarz. Dzisiaj postanowiłam odstąpić od reguł i zaszaleć literacko. Otóż podczas zwiedzania nie wypuściłam aparatu z rąk. Zdjęć mam mnóstwo, toteż wykorzystam je do tego artykułu. Mam nadzieję, że spodobają Wam się, bo włożyłam w nie wiele serca i nie ukrywam, trudu w walce z uporczywym słońcem lub wiatrem.


Wszystkie fotografie i teksty zamieszczone na niniejszej stronie są moją własnością i zastrzegam sobie wyłączne prawo do ich wykorzystywania i publikacji. Kopiowanie i wykorzystywanie zdjęć oraz treści bez mojej zgody jest naruszeniem praw autorskich i podlega odpowiedzialności zgodnie z postanowieniami ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.




Wiedeń. Wszędzie malownicze budynki, wielkie brawa w stronę architektów. Owe zdjęcie zrobiłam gdy padał delikatny deszczyk i stąd te zacieki na ścianie. Nie mniej jednak nie odbierają one uroku całej kompozycji. Ciekawostka- każdy obszar danego koloru określa powierzchnię jaką zajmuje konkretna rodzina, a klatka schodowa pomalowana jest w jeden odcień, bo stanowi teren użytkowany przez wszystkich.

niedziela, 26 kwietnia 2015

Wyżeł weimarski szczeniak - pierwsze dni w domu.



Witajcie. Jakiś czas temu pisałam, że bardzo chciałabym mieć psa. Prosiłam, błagałam, krzyczałam i po ponad roku zbierania informacji wreszcie próg mego domu przekroczył mały, radosny szczeniak. Moja radość jest ogromna, choć nie ukrywam, że zdaję sobie sprawę z tego, że jest to dość duże wyzwanie, biorąc pod uwagę specyfikę rasy. Po piesia pojechaliśmy prawie 300 km w jedną stronę. Cała podróż minęła dobrze, mały spał na kolanach albo na legowisku jednak zawsze jakąś częścią ciała mnie dotykał. Wcale nie płakał, co mnie mocno zaskoczyło. Wabi się Maksymilian, w skrócie Maks. 


Wyżeł weimarski jest dość trudną rasą, bo wymaga konsekwentnego prowadzenia. Zresztą, jak każdy inny pies ale u nich trzeba położyć nieco większy nacisk na wychowanie. Kupiłam dwie książki szkoleniowe, z których jestem bardzo zadowolona ale o tym w przyszłym poście. Maksio jest bardzo inteligentną rasą, pojmuje wszystko niezwykle szybko. W przeciągu dziesięciu minut nauczyłam go komendy "siad" a następnego dnia "daj łapkę". Teraz mały cwaniak gdy zobaczy, że przyszykowujemy jedzenie pcha się pod kolana lub nogi i namiętnie podaje łapkę. Dzisiaj wprowadzę "leżeć", a dalej "turlaj się". Maxa nauczyłam wstępnie komendy "módl się", która polega na skierowaniu głowy w dół. Podstawą tej sztuczki jest ułożenie dwóch łapek na jednym poziomie, co mój maluch już potrafi. I wyobraźcie sobie moją radość, gdy zaczął robić to, o co go prosiłam! Co prawda, za smakołyk ale nie ma nic za darmo! ;D 


Noce przesypia spokojnie, co mnie bardzo cieszy, bo jako osoba ucząca się szczerze znienawidziłabym poranki zwieńczone jego śpiewem, lub co gorsza szczekaniem. 

wtorek, 21 kwietnia 2015

Śliska miłość czyli agresywny pyton królewski.


Witajcie. Tak jak obiecałam- kolejny post o mojej Megan. Tytuł dość dziwny, ale już tłumaczę. Mam dość nietypowe hobby. Osoby śledzące bloga wiedzą co mam na myśli, ale dla niezorientowanych- jest to  terrarystyka. Parę postów wcześniej znajdziecie o tym więcej. Jednak nie powiedziałam skąd takie zainteresowanie. Otóż od swoich pierwszych chwil wśród żywych byłam dziwna, zwariowana, po prostu inna. Mówi się, że dużo cech dziedziczymy od rodziców. Tak było także w moim przypadku. Będąc w 4 klasie podstawówki mój tato zaczął proponować zakup węża. Po roku zbierania informacji do naszego domu trafił młody gad. Jestem Mu bardzo wdzięczna za zaszczepienie we mnie tej pasji, bo terrarystyka jest piękną, choć absorbującą dziedziną. 

Megan kupiliśmy w sklepie terrarystycznym z Wrocławia. Cała transakcja odbyła się  przez internet. Szukaliśmy małego osobnika z wybranego gatunku, toteż w końcu wybraliśmy samiczkę. Parę telefonów, rozmów i umówiliśmy się na wysłanie gada busem. Następnego dnia do drzwi zapukał kurier. Wręczył dość małą "przesyłkę" i pojechał dalej. Będąc w pokoju, w którym stało terrarium postanowiliśmy ją wyciągnąć. Przez dość długi czas zbieraliśmy informacje na temat regiusów i praktycznie wszędzie zapewniano, że agresja u tego gatunku jest bardzo rzadka. Można powiedzieć, że przeżyliśmy dość dużą niespodziankę, gdy powitał nas  podirytowany pytonek...

Dużo osób zraziłoby się na starcie i więcej nie pomyślało o zakupie gada. Jednak mądry Polak po szkodzie, toteż dopiero potem przeanalizowaliśmy, że lepiej byłoby jednak kupić Megan osobiście. No ale za błędy się płaci, więc pozostało już znalezienie sposobu jak żyć z nią w zgodzie. Nabyliśmy hak ofiologiczny, specjalne zabezpieczenia i rękawicę. Z moich obserwacji wynika, że pogodzenie agresji z opieką jest możliwe, tylko wymaga systematycznej pracy. Na dzień dzisiejszy jej charakter uległ zmianie, zdecydowanie na lepsze. 
Z góry przepraszam za jakość zdjęć, ale nie miałam za dobrego oświetlenia a i wąż współpracować nie chciał. 
 


                                           Tutaj Megan zrzucała wylinkę.

FILM JAK MEGAN ZRZUCA SKÓRĘ- kliknij tu jeśli chcesz zobaczyć jak wygląda rośnięcie węża na przykładzie Megan. (pamiętaj o tym, by zalogować się wcześniej na Facebooku)

piątek, 13 marca 2015

Wakacje. Międzyzdroje. Bałtyk- czas wspomnień. W drodze do Londynu.

 

Witajcie.

 Dzisiaj chciałabym napisać o szybkości, z jaką czas ucieka nam z rąk. Już połowa marca, niebawem koniec drugiego półrocza a zatem także i roku szkolnego. Co za tym idzie-  wielkimi krokami zbliżają się wakacje. Czas pełen uśmiechu, swobody i radości. Już nie mogę się doczekać, a Wy? Ilość kartkówek, testów i nakład materiału spowodowały, że odliczam dni do wymarzonego wypoczynku.

Poprzednie wakacje spędziłam z rodzicami nad polskim morzem. Było naprawdę rewelacyjnie. Nie jestem osobą przepadającą za zwiedzaniem ale tym razem spodobało mi się. Widziałam wiele ciekawych miejsc, które pamiętam do dziś. Części z nich zrobiłam zdjęcie. Przez bodajże dwa dni urlopu niebo wyglądało pięknie, co pokażę na zdjęciach poniżej. Jeszcze całkowitych planów na tegoroczne wakacje nie mam, ale mogę Wam zdradzić, że na początku sierpnia jadę na 10 dni do Londynu, co bardzo mnie cieszy. Już cieszę się na myśl o zobaczeniu Oksfordu, Greenwich czy Big Bena. Poniżej zdjęcia. 




poniedziałek, 9 marca 2015

Cukier waniliowy - czy wanilinowy? Najlepszy do ciasta? Wiosna tuż tuż...


     Witajcie. Kolejny post, w którym ograniczę się do krótkiego przekazu treści. Chciałabym pokazać Wam jakie m.in. piękne kwiatki dostałam. Tym razem będą to narcyzy. W moim wazonie zagościły także róże, ale postawiłam tym razem na kompozycję szary- żółty. Pokażę Wam również kilka zdjęć z lata, okresu kiedy to winogrono dojrzewało lub pszczoły zapylały kwiaty. 



czwartek, 19 lutego 2015

Małe króliczki - angora.

     Witajcie. Dzisiejszy post będzie wyjątkowo krótki. Przedstawię Wam w nim moje 3 tygodniowe króliki. Na dniach postaram się wrzucić także recenzję smaczków dla psów od Comfy i kilka zdjęć gadżetów wygranych w konkursie. Powracając do tematu... Maluchy rosną szybciutko, żaden nie zmarł. Urodziły się tylko cztery. Mają piękne, zdrowe futerko i z pewnością będą przyjacielskimi i ruchliwymi królami w przyszłości. Jeden jest mniejszy, ale rozmiar rewanżuje mu wielkie serducho. Poniżej zdjęcia ;).


Oto Frania- mama maluszków ;)

sobota, 7 lutego 2015

Zapomniał wół jak cielęciem był- czyli "JESTEŚ GIMBUSEM!". Rodem z facebookowego piekła.

     Witajcie. Z góry przepraszam za tą przerwę jaką zrobiłam, ale niestety miałam dużo sprawdzianów, testów gimnazjalnych i kartkówek, więc czasu brakowało. Postanowiłam, że lepiej nie pisać nic, niż wrzucać coś byle było. A więc tak... W dzisiejszym poście chciałabym poruszyć kwestię, która powinna zawitać w pierwszej dziesiątce rzeczy, których kategorycznie nie znoszę. O co chodzi? Otóż praktycznie każdy z nas posiada konto na Facebooku. Portal ten charakteryzuje się w dużej mierze tym, że możemy znaleźć praktycznie wszystko. Co parę sekund na naszych tablicach pojawiają się nowe posty czyli okazje do wymienienia się ze światem swoimi poglądami. Ale oczywiście Polacy tolerancją za bardzo się nie charakteryzują. W momencie sporów osoby starszej (nawet pare miesięcy) z młodszą, praktycznie zawsze jako argument ostateczny pada zdanie  
"Ty gimbusie!!!11one one". I tutaj krew mnie po prostu zalewa...

Gimnazjum to nie szkoła! To stan umysłu! 

       
        Już pomijam fakt zgorzkniałej hipokryzji, bo przecież każdy był w tym wieku i chodził do szkoły, która prócz nazwy niczym się nie różniła. I nie, nie zaprzeczajmy, że niby nie było fajek, alko czy blantów. Dragi, nikotyna, tytoń były na porządku dziennym z tą drobną różnicą, że to wszystko nie było tak nagłośnione jak teraz i bardziej je ukrywano. Żyjemy w czasach, których listy wyparły smsy więc należy zrozumieć, że era internetu wywarła dość spory nacisk na młodzież. Wszystko jest bardziej dostępne, społeczeństwo akceptuje więcej. Typowy gimnazjalista może bez trudu zdobyć papierosy w miejscach, w których liczy się tylko zysk. Wszystko ma swoją przyczynę. Dlaczego tak bardzo irytuje mnie ta nazwa? Z grubsza dlatego, że dochodzi do wielu uogólnień i na litość boską, nie każdy gimnazjalista jest ćpunem. Z moich obserwacji wynika, że dość spora część sytuacji, w których dochodzi do obelg tak niskiego poziomu, zachodzi w momencie, gdy młoda osoba zagina argumentem tą starszą lub ma o po prostu inne zdanie na konkretny temat, "bo przecież każda osoba, która nie zgadza się z wersją dorosłego internetowego cebulaczka, ma z pewnością iloraz inteligencji równy kamieniowi (z szacunkiem do litosfery oczywiście)". 


       Skoro internauci wprowadzili system nazewnictwa wiekowego, to może dobierzemy też odpowiednie hasła wobec starszych osób? Najłatwiej powiedzieć "gimb" i uznać to za argument pierwszorzędny. NIE WOLNO mierzyć wszystkich jedną miarą. Gdybyśmy znali, np.: kilka bezrobotnych osób +30, to moglibyśmy na tej podstawie nazwać KAŻDEGO dorosłego pasożytem żyjącym z zasiłku? NIE. Dlatego, że takie stereotypowe, bez własnego zdania i przede wszystkim ogólnikowe myślenie jest tylko i wyłącznie brakiem jakiejkolwiek kultury. Niestety tak obecnie traktowani są gimnazjaliści. Owszem, są osoby, które na to zasługują, ale lepiej nie ukarać 100 winnych, niż skazać 1 niewinnego. 

            Powracając do kwestii prawdopodobieństwa, kto jest bardziej normalny... Otóż bierzmy pod uwagę, że ktoś używający określenia "gimb", na osobę trzeźwą, kulturalną ale niezgadzającą się z jakimś twierdzeniem, do końca sprawny umysłowo nie jest. Doświadczyłam takiej sytuacji, gdy pod pewnym postem dotyczącym tego, czy jesteśmy zwolennikami dławików i kolczatek, zaatakowały mnie dwie histeryczki. Ja tego typu sprzętów nie popieram w żadnym wypadku, z wyjątkiem gdy jest to ostateczność. Nie uznaję używania ich na szczeniakach czy młodych psach tylko dlatego, że ich leniwi właściciele nie mają zielonego pojęcia o psychice, socjalizacji czy behawioryzmie. Jeżeli mamy psa od jego urodzenia, który będąc dorosły ciągnie na spacerze, to wtedy stawiam kategoryczne NIE kolczatkom itp. Nie rozumiem dlaczego pies miałby cierpieć przez naszą głupotę? Zadany ból psychiczny w zupełności wystarczy. Jeżeli ktoś nadal tego nie pojmuje, to niech zaopatrzy się w biały skafander zapinany z tyłu i zafunduje sobie wakacje bezterminowe w jakimś dobrym zakładzie plus terapię elektrowstrząsową. Jesteśmy odpowiedzialni za to, co oswoiliśmy. Oczywiście ja takiego zdania mieć nie mogę, bo JESTEM GIMBEM. Swoją drogą, skoro Facebook wprowadził, że konto mogą mieć osoby powyżej 13 roku życia, powinien również jasno zakazać nazewnictwa wiekowego i bardziej to egzekwować. 

        Podsumowując. Wszyscy gimnazjaliści nie są ćpunami czy alkoholikami. Mają pasje i zainteresowania. Ich problemy są tak samo istotne jak każdego innego. Często mówi się, że dana gimnazjalistka udaje wielce poszkodowaną tylko dla fejmu, ale prawda jest taka, że osiągnęła wiek, w którym zachodzą huśtawki emocjonalne i jest to z punktu biologicznego całkiem normalne. Niestety mało osób to rozumie i zachowuje się gorzej niż ten tytułowy "gimbus". NIE ZNASZ? NIE OCENIAJ!





 I mówię to jako osoba, która wiek gimnazjalny ma już dawno za sobą.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Stanowcze NIE stereotypom- Amstaff, Pitbull, Bullterrier i inne.

Witajcie. Dzisiejszy post dotyczyć będzie narastającego coraz szybciej piętna, jakie społeczeństwo odciska na molosach. Ludzie postrzegają te piękne psy stereotypowo, opierając swoją "wiedzę" na ich temat głównie z podkolorowanych wydarzeń przeczytanych na Fakcie. Swoją opinię zawdzięczają osobowością typu "dres", którzy chcą zrekompensować sobie niskie poczucie własnej wartości kupując psa tych ras. Pamiętajmy, że...

                                     Z KAŻDEGO PSA MOŻNA ZROBIĆ MORDERCĘ. 
Wiele osób uważa, że są to psy agresywne. Agresja nie jest jednak cechą wrodzoną! Psy ras takich jak Amstaff, Pitbull, Bullterrier itp., są wyjątkowo silne, sprytne, wytrzymałe i mądre, jednak podatne na złe wychowanie, dlatego brak konsekwencji może owocować agresją, która jest tylko i wyłącznie winą  niekompetentnego właściciela. Często spotyka się w internecie czy gazetach artykuły o pogryzieniach przez te psy. Należy zadać sobie pytanie dlaczego tak się dzieje? Przykład. "Amstaff pogryzł 3letnią dziewczynkę, która obecnie przebywa w szpitalu". Jaka będzie reakcja ludzi? Oczywiście- pies morderca. Gdy jednak zaczniemy myśleć na zimno i przyjrzymy się dokładniej całej sytuacji na jaw wyjdą inne fakty. KTO pozwolił 3latce przebywać z psem samej? Dlaczego nikt nie pilnował ich zabawy? Dlaczego właściciel zaniechał swoje obowiązki i nie wskazał psu co jest dobre, a co nie? Czy aby nie zadała psu bólu, a ten zareagował instynktownie i delikatnie dziabnął? Zaraz ktoś powie, że psina nie powinna gryźć wcale. Owszem. Jednak idąc tym tropem można postawić zasadniczy argument, mówiący o tym, że skoro lekkie ugryzienie robi takie szkody to dlaczego nikt nie kontrolował przebiegu integracji dziecka z psem?

Psy "bullowate", źle prowadzone mogą przejawiać agresję wobec innych zwierząt (trochę pracy, socjalizacji i nie ma mowy o problemie). Spowodowane jest to rysem historycznym.

  "Historia tej rasy sięga ponad 150 lat. Rasą, która po części stworzyła obecnego 
pit bulla był buldog. Dawniej buldog był zwinnym i muskularnym psem, bardzo
 przypominającym dzisiejszego pit bulla. W wielu amerykańskich książkach o tej 
rasie występuje on właśnie pod nazwą buldog. Jednak większość źródeł nie 
potwierdza tej teorii, ponieważ istnieją dowody na to, że pit bull to krzyżówka
 buldoga z terrierami. Powodem krzyżowania tych ras była chęć uzyskania idealnego
 psa do walki, czyli połączenia wytrzymałości, siły i odporności na ból buldoga
 z zaciętością i szybkością terierów."

niedziela, 4 stycznia 2015

Arka Noego to przy tym pikuś- czyli ja kontra PIES DOMINANT.

Witajcie. Tytuł może trochę niejasny więc tłumaczę. Ludzie coraz częściej bronią się przed kupnem zwierzaka zasłaniając się obawą, że nie polubi innych pupili. I tu właśnie zaskoczenie - każde zwierzę można tego nauczyć. Kwestia podjęcia wczesnej socjalizacji. Brzmi groźnie, prawda? Dużo osób mówi, że boi się przeprowadzenia szkolenia na własną rękę. Ok. Nie umiesz to lepiej się za to nie bierz. Ale jest zasadnicza różnica pomiędzy tresurą a wychowaniem, którego żaden behawiorysta za nas nie wykona. 
Do rzeczy... chciałabym zwrócić uwagę posiadaczom zwierząt  (tym razem generalnie psów) na podstawowe błędy w wychowywaniu pupili oraz dać parę wskazówek jak sprawić  sobie idealnego psiego przyjaciela. Dodam jeszcze, że jeżeli taki rodzaj postu przypadnie Wam do gustu, możecie liczyć na więcej :* ;) ZACZYNAMY ✌


Podstawowe błędy - w efekcie pies dominant.

Dużo osób słysząc o dominacji psa ma w głowie obraz rozwścieczonej bestii z pianą w pysku, rzucającej się na praktycznie wszystko co się rusza. Nie jest to jednak dobra interpretacja. Coraz więcej osób posiada psa dominującego nie zdając sobie z tego sprawy. Myślimy "mój pies nikogo nie ugryzł, jest taki grzeczny i dobrze wychowany". Ten fakt jednak o niczym nie świadczy, pomimo pozoru, że pies spokojny to pies ułożony. Jeżeli opiekujemy się przedstawicielem ras małych to problem często zostaje niezauważony lub (co gorsza) ignorowany, bo przecież co może zrobić taki mały York czy Pudelek? Owszem. Nie stwarzają one potencjalnego zagrożenia wobec dorosłych, ale w kontakcie z dzieckiem może dojść do wielkiego zaskoczenia. W tym momencie należy też zastanowić się nad właścicielem. Mały pies = mały problem, ale co jeśli w jakiś dziwnych okolicznościach trafi pod nasz dach np. ONek? (Owczarek niemiecki). Wówczas dominacja wraz z gabarytami może wyrządzić naprawdę wiele kłopotów dla nas, jak i obniży komfort życia przyjaciela... Nikt z domowników nie może bać się własnego psa! Dominantowi wydaje się, że jest Alfą i to on o wszystkim decyduje co w konsekwencji objawia się warczeniem, gryzieniem i wieloma problemami...

Podstawowe zasady.

1. Pies musi mieć swoje posłanie.

Często jest tak, że ludzie zachwycają się szczeniaczkiem, no bo jak tu nie kochać takiej słodkiej kruszynki? Warto jednak pamiętać, że prędzej czy później pies stanie się dorosły a nawyków trudno się pozbyć. Nie można wpuszczać go na łóżko. Dlaczego? Pomijając kwestie czystości (mokry pies hop do łóżka = nerwy właściciela i stres zwierzęcia, które nie wie za co dostało karę) to należy mieć na uwadze, że pies to zwierzę stadne. W nim każdy członek ma określone miejsce a samiec alfa najwygodniejsze posłanie. Pozwalając spać psu na łóżku dajemy mu do wiadomości, że  to on jest liderem. Wkrótce możemy zostać przepędzeni np. warczeniem.

2. Nie dajemy psu pierwszemu jeść.

Wydaje się to dość upierdliwe, ale jest to ważny element w wychowywaniu psa. W stadzie alfie należą się  najlepsze kąski, a pozostali jedzą resztki. Dlatego powinno się zjeść cokolwiek, choćby kanapkę, tak by pies to widział i wówczas dopiero wtedy dajemy miskę. Jeden gest a znaczy tak wiele. Reguła ta tyczy się także dawania żebrzącemu zwierzęciu kawałków np.: kurczaka, gdy spożywamy przykładowo obiad. Dla psa nie jest to krzywdzące w żadnym stopniu, a umacnia naszą pozycję. Z upływem czasu pies zrozumie, że gdy pan skończy przychodzi jego kolej i nie będzie skomlał, co wyjątkowo przeszkadza gdy odwiedzi nas rodzina czy bliscy znajomi...


3. Nie pozwalamy psu wygrywać. 

Powinno się zawsze kontrolować zabawę. To my decydujemy kiedy jest koniec.  Należy  robić przerwy (chowając np.: gryzak za plecy) żeby pies zobaczył, że to my mamy w tym momencie władzę. Z doświadczenia jednak odradzam stosowanie tego gdy mamy do czynienia ze szczeniakiem. Zasadę można wprowadzić dopiero w momencie, gdy pies jest podrostkiem.


4. Nie pozwalamy gryźć się po rękach! 

Szczeniaki gryzą wszystko włącznie z rękami właścicieli. Można jednak temu zapobiec kupując zabawki i gryzaki. Gdy pies jest mały problemu nie ma. Gorzej gdy dorośnie i ząbki będą już większe od szpilki... Wtedy oduczenie tego może kosztować nas wiele nerwów, potu i bólu, a jeżeli zwierzak ma tendencję do agresji, pobudzony taką "zabawą" w efekcie może stać się zagrożeniem dla rodziny i samego siebie... Usypianie psa ze względu na agresywne zachowanie jest tylko i wyłącznie WINĄ NIEROZGARNIĘTEGO WŁAŚCICIELA!!!


5. Pies nie siedzi przy stole czy wyżej od człowieka.

Chodzi tutaj o to, żeby znowu pilnować swojej pozycji alfy. Piesio nie siedzi obok na kanapie ani wyżej na schodach niż my. Strasznie drażni mnie to, gdy jakiś/aś pańcia trzyma na kolankach psa i karmi raz siebie, raz jego. Już pomijam fakt, że wygląda to mało estetycznie i jak wiadomo- każdy ma swoje zarazki, to pomyślmy co by się działo, gdyby w ręce takiej niekompetentnej osoby trafił np.: Staffik....


6. Zawsze idziemy pierwsi.

Wąska ulica. Dłuższy odcinek drogi. Pies ma iść za nami! Dlaczego? W psiej psychice samiec alfa (czyli my) ma za zadanie pilnowanie stada, więc on powinien iść przodem i sprawdzać teren. Podobnie dzieje się gdy kłócimy się z kimś a pies wchodzi między nas. Powinno się wtedy odejść, bo to nie on powinien nas ochraniać tylko my jego, jako przywódcy. I spokojnie. Dużo osób boi się, że pies w momencie potencjalnego zagrożenia nie stanie w naszej obronie gdy będzie stosowali tą zasadę. Jednak nie jest to prawdą. Gdy pies nas kocha, zawsze postara się pomóc. Tutaj jeszcze jedna rada- wracamy ze spaceru z pupilem. Podchodzimy do bramki. ZAWSZE wchodzimy pierwsi! Po jakiś dwóch tygodniach piesio sam stanie, przepuszczając nas.



7. Prowadzimy do uległości.

Problem psa dominującego opiera się także na tym, że  nie będzie nas słuchał czyli działał na własną rękę, wywołując "posłuszeństwo" warczeniem a nawet ugryzieniem. Podczas zabawy możemy skłonić psa do położenia się na plecy a wtedy kładziemy ręce na jego szyi (DELIKATNIE). Oznacza to uległość i poddanie się nam. Co do tego- gdy pies coś zbroi ale położy się przed nami na plecy- NIE KARZEMY GO WTEDY POD ŻADNYM POZOREM! Pies zrozumiał, że zrobił źle a ten gest w takiej sytuacji oznacza, że przeprasza. Leżąc na grzbiecie pokazuje swój brzuch, który jest najłatwiejszym miejscem do ataku, więc daje do zrozumienia, że jest nam podporządkowany w pełni.  Wracając do dominacji- objawia się to także ciągnięciem na smyczy. Uwaga- nie tyczy się to szczeniaków, bo one po prostu nie wiedzą jak poprawnie iść.  Śmieszy mnie widok ludzi, którzy są wyprowadzani na spacer przez swoich czworonogów. Tak nawiasem- piesio powinien iść PRZY nodze, a nie przed. Dlaczego? Czytaj punkt wyżej...

Oh... Piękny dzień. Niebo czyste, słonce świeci. 
Nie ma to jak spokojny spacerek z psem...
Zdjęcie ze strony www.psy-pies.com

8. Pies to nie broń. Pies to przyjaciel.

Najważniejsza zasada. Chcesz obrony- kup  sobie gaz pieprzowy. Chcesz pilnowanego podwórka- zainstaluj monitoring lub kup alarm. Wyjątkowo drażni mnie taka postawa. Ludzie nieumiejętnie  tresują swoje psy na "obrońców" a potem usypiają z powodu agresji... Dodatkowo budują negatywne opinie konkretnym rasom, głównie molosom, za czym bardzo ubolewam... Osobiście uważam, że jeśli nie ma się dużej wiedzy na temat psychiki psów nie powinno się pod żadnym pozorem przeprowadzać szkolenia wzorując się na chociażby IPO. Dlaczego? Po pierwsze. Źle przeprowadzona tresura tego typu może wywołać nadpobudliwość  lub agresję lękową spowodowaną tym, że zwierzę będzie widziało wszędzie zagrożenie. Dla niewtajemniczonych- IPO polega na uczeniu psa co ma zrobić, gdy ktoś chce zaatakować jego właściciela. Działa to tak, że pozorant ubrany w specjalny rękaw i ochraniacze najczęściej udaje, że kijem chce uderzyć pana zwierzęcia. Pies na specjalną komendę rzuca się na pozoranta i uwiesza na rękawie. Moim zdaniem nie gwarantuje to żadnej pewności, że pies nas obroni w momencie realnego zagrożenia. Bierzmy pod uwagę, że pies reaguje na POLECENIE, czyli można traktować to jak sztuczkę, a jak wiadomo- te nie zawsze są wykonywane. Zwierzak zazwyczaj macha ogonem traktując to jak zabawę, więc w obliczu niebezpieczeństwa istnieje duże prawdopodobieństwo, że zacznie jedynie szczekać radośnie na napastnika.  Dużo osób zapomina, że oprócz dobrania rasy (do IPO najczęściej wykorzystywane są ONki, nieco rzadziej DONki) największą rolę odgrywają indywidualne predyspozycje psa. Nawet jeśli mamy ASTa (amstaffa) z rodowodem zatwierdzonym przez ZKwP, nie daje nam to pewności, że nie trafimy na lenia ;) Ja mimo to nie jestem fanem IPO. Wychodzę z założenia, że jeśli kochamy psa z wzajemnością i robimy wszystko, co dla niego najlepsze- na pewno stanie w naszej obronie... Jednak oby tych sytuacji było jak najmniej...


Tak wygląda IPO. 
PAMIĘTAJ! Z każdej rasy można zrobić zabójcę.
zdjęcie- www.szkolenia.pl

O stereotypach w przyszłym poście :) Mam nadzieję, że przydadzą Wam się te rady. I pamiętajcie - to, że będzie panowała dyscyplina a pies nie poczuje się przywódcą stada nie znaczy, że będzie Was mniej kochał. Miłość się pogłębi, bo przecież każdy woli mieć spokój i nie musieć martwić się o resztę "stada". Dobrze wychowany pies = szczęśliwy pies...