Szukaj w tym blogu...

Cytat miesiąca.

"Psy patrzą na nas z szacunkiem, koty z pogardą a świnie jak na równych sobie."

piątek, 28 listopada 2014

Propozycje prezentów świątecznych.



Witajcie ;) Dzisiaj mamy piąteczek, więc można by wykorzystać weekend do zrobienia zakupów.

Co kupić bliskiemu? To pytanie nurtuje nas coraz bardziej. W sklepach aż roi się od różnych propozycji. Tych gorszych i lepszych... Ale jak trafić w samą dziesiątkę?  Tak jak napomniałam w poprzednim poście, nie trzeba wydawać majątku, by prezent wywołał uśmiech na twarzy.

Oto moje propozycje:

 1. Album ze zdjęciami.

Jest to naprawdę dobra opcja. Polega to na wybraniu ciekawych zdjęć dotyczących wydarzeń z życia, które były bardzo przyjemne, np.: wspólny wyjazd nad morze. Odpowiednikiem albumu może być też "foto-książka". Co to takiego? Generalnie założenie jest takie same jak albumu. Różnica tkwi w tym, że dajemy zdjęcia i pieniądze, a odbieramy gotową za kilka dni. Osobiście polecam zakupy tu: LINK. 
Ceny fotoksiążek nie są wygórowane, a wyglądają naprawdę dobrze.  
Można tez udać się do Rossmana i zamówić książkę przy kasie. 

2. Torebka

Torebka jest wizytówką kobiety. Znajduje się w niej wszystko, co może się przydać. Ważne więc, by była dobra, solidnie wykonana i ładnie się prezentowała. Prawie każda kobieta ucieszyłaby się z takiego prezentu. Jeśli jesteś mężczyzną i szukasz czegoś, co zadowoli oczekiwania Twojej kobiety, trafisz w samo sedno ;). Oczywiście odnosi się to także do mam i babci, bo przecież płeć piękna uwielbia być doceniana... 

Jak wiadomo, ceny w butikach są mocno wygórowane, szczególnie w okresie świątecznym. Oprócz tego, jeśli mieszkamy w małej miejscowości, nie polecam kupna stamtąd np.: torebki. Dlaczego? Żadna kobieta nie będzie zadowolona z widoku kogoś mającego tą samą rzecz  na lub przy sobie. Jak więc uniknąć takiej sytuacji? Zakupy w internecie... Można zyskać wiele ciekawych ofert czy promocji. Dodatkowo istnieje większe prawdopodobieństwo, że prezent będzie wyjątkowy. 

Osobiście polecam Wam sklep Merg.pl - LINK Zapisując się teraz do newslettera (promocje przychodzą na skrzynkę pocztową) otrzymamy rabat na zakupy. 

Podam Wam kilka propozycji torebek, które są moim zdaniem bardzo ładne. Kierowałam się teraźniejszą modą, funkcjonalnością  i wyglądem. Może coś wpadnie Wam do gustu? ;) Dodam jeszcze, że przesyłka od 200 zł jest darmowa!!! 



Torebka wykonana ze skóry ekologicznej, 7 komór, duże wnętrze, posiada także pasek na ramię. Cena dobra. Przyjemna w dotyku. Osobiście podoba mi się w niej łańcuszek i ten kremowo- kawowy kolor, który skomponuje się z wieloma innymi odcieniami, co jest dużym plusem. 



 KLIK

 Trwa teraz wyprzedaż, więc każdy znajdzie coś dla siebie! ;) 







                                                                     

KLIK
 Czarna, gustowna i tania. Dobre wykonanie, idealna na wyjście do sklepu czy spotkanie biznesowe.
i wiele, wiele innych ;)

3. Obuwie

 



Buty to coś, co używamy każdego dnia. Nie ubierzemy przecież adidasów do odświętnej sukienki. Na spacer ubieramy wygodne buty, a nie na przykład szpilki, dlatego właśnie im więcej par, tym lepiej. Są to prezenty, które z pewnością będą wykorzystane. UWAGA- kupuj buty wtedy, kiedy znasz rozmiar!!! ;)Poniżej przedstawię Wam pare moich propozycji. Wystarczy kliknąć w linki (tam, gdzie pisze "klik") i przejrzeć asortyment sklepu.

 

Buty te dostępne są jeszcze w wersji z różnymi dodatkami. Sprawdź tu- KLIK



Lekko ocieplone kozaki damskie - kalosze.                                             WYPRZEDAŻ 79.99 zł!!! Na wewnętrznej stronie cholewki zapięcie na suwak.                      dostępne w wielu rozmiarach
Protektorowana podeszwa zapewnia dobrą przyczepność.                  
Dwa paski z klamrami dodają butom szyku.                                    tu----  !!!! KLIK
Dół wykonany z gumy, nieprzemakalny.
Model dostępny w trzech wariantach kolorystycznych.
Obcas: 3,5cm
Wysokość cholewki: 35-37cm (w zależności od rozm.)
Szerokość cholewki: 36-40cm (w zależności od rozm.)
Materiał: skóra ekologiczna.



                                              
Oglądając te buty hitem jest cena wyprzedażowa. 47 zł.! - KLIK



Na dniach umieszczę ciąg dalszy  propozycji :) Co Wy na to? ;) Kupiliście juz  coś?  :)







































czwartek, 27 listopada 2014

"W kolejce do lekarza" - przedświąteczna gorączka.

Witajcie. Jak już wcześniej pisałam, święta są na wyciągnięcie ręki. Ja osobiście nie lubię kupować prezentów na ostatnią chwilę, bo często jest tak, że coś wydaje nam się świetne, a po dłuższym zastanowieniu okazuje się zbędne...

Podstawowe zasady dobrych prezentów:

1. Nie ufaj sprzedawcom.  

Musimy pamiętać, że okres świąteczny to istny raj dla sklepów. Pieniądze zaślepiają ludzi, więc nie pozwólcie sobie wcisnąć figurki aniołka z modeliny za 50 złotych. Należy zachować czujność już od momentu przekroczenia progu sklepu. W tych czasach całkiem normalne jest to, że sprzedawcy będą proponowali nam przeróżne rzeczy, zachwalając je i wmawiając, że to najnowszy hit. Warto jednak usiąść w domu i  na spokojnie porównać ceny danego artykułu czy zasięgnąć opinii innych posiadaczy, jeśli już decydujemy się na droższy prezent.

2. Nie ulegaj presji.

niedziela, 23 listopada 2014

Przedświąteczna szopka... 'Kevin Sam W Nałogu"


Witajcie ;) Mamy już koniec listopada, niebawem grudzień, a co za tym idzie- Święta Bożego Narodzenia. Troszkę ciężko to sobie wyobrazić, bo za oknami słonko, czasem chmury, ale jest jeszcze stosunkowo ciepło. Spokojnie, bez obaw! ;) Sklepy już od 1 listopada "budują" (rujnują?) nam świąteczną atmosferę. Gdyby tego było mało - media z nimi współpracują... Wigilia łączą ludzi, ale bez przesady...


 

Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że to całkiem normalne zdjęcie. Czy aby na pewno? Nie. Sytuacja rozgrywa się galerii, bo możemy dostrzec butiki, sklepy itp. Na środku stoi piękna choinka, a wokół instrumenty. Prawdopodobnie jakiś zespół będzie grał kolędy. Co jest nie tak? Już mówię. Gdy trochę dokładniej przyjrzymy się ludziom, zobaczymy, że praktycznie nikt nie ma na sobie ani kurtki, ani czapki lub szalika. Nawet jeśli na dworze nie ma śniegu, to w grudniu mimo wszystko nie jest na tyle ciepło, by chodzić w samej koszuli. Jaki z tego wniosek? Sklepy znów wdrożyły "szał świątecznych zakupów" minimum miesiąc za wcześnie.



Moim zdaniem wstawianie do sklepów choinek, układanie na półkach czekoladowych mikołajów, montowanie przy drzwiach wejściowych dzwonków czy pieczenie pierników jest świetne... Ale. No właśnie- jest ale. Nie powinno to zaczynać się już po Święcie Zmarłych. Już nawet tydzień przed Wigilią- owszem. Dwa miesiące wyprzedzenia to za dużo. Może taki pogląd jest nieco staroświecki, lecz faktem jest, że święta za czasów naszych dziadków lub chociażby rodziców były bardziej klimatyczne. Co prawda dostawało się pomarańcze albo inne owoce i może nie były to takie prezenty, jak są teraz, ale każde dziecko czuło tą magię świąt, jakąś odskocznię od szarości dni codziennych. Zwyczaj stawiania na stole 12 potraw tez miał swoje pewne zastosowanie. Dawniej towar ciężko było zdobyć, więc znowu czuło się  tą wyjątkowość dnia. A dziś? Dziś wystarczy pójść do sklepu lub nawet nie (zakupy internetowe z dowozem do domu) i wybrać dowolne produkty. Kiedyś robiono pierogi własnoręcznie- teraz kupujemy gotowe w pojemnikach. Proste, prawda? Wszystko pięknie wygląda lecz coś kosztem czegoś. Za czas i rozwój techniki płacimy jakością świąt. 



Oczywiście telewizja itp. nie może zostać w tyle. Można rzec, że tradycją (?) jest cykliczne puszczanie na Polsacie,  w Wigilię filmów z serii "Kevin Sam W Domu". Pomijam fakt, że większość z nas zna scenariusz niemal na pamięć, ale są jeszcze młodsze dzieci, które będą oglądały go pierwszy raz, więc tutaj nie mam nic do zarzucenia. Absurdem jest jednak puszczanie Kevina w SOBOTĘ 23. LISTOPADA. Zastanawiam się czy to ma być żart, czy po prostu era przyjemnych      i klimatycznych świąt poszła już w niepamięć?

"Polsat zabił święta"- taki nagłówek możemy przeczytać na stronie na Facebooku (link do FB).

 Kevin Sam W Domu- dawniej a dziś.

Ostatnim czasem po internecie krążyła plotka, że słynny aktor Macaulay Culkin został znaleziony martwy w swoim apartamencie. Jednak jest to tylko plotka, którą Polsat próbuje unicestwić. Wielu z nas chciałoby obejrzeć nową część tego kultowego filmu, lecz jest to już niestety niemożliwe.


Jeżeli nawet miałby powstać kolejny film, to powinien mieć nazwę "Kevin Sam W Nałogu", ponieważ obecnie aktorem rządzą niestety narkotyki. Przedstawię Wam poniżej jak zmienił się w przeciągu tych kilkudziesięciu lat. Obecnie ma 34 lata. 

Na pierwszym zdjęciu wygląda tak, jak podczas kręcenia filmu. Na drugim zaś rozpoczynał swoją przygodę z marihuaną. 



Na rozdaniu nagród dumnie pokazywał swoje dzieło ;) Widać było, że jest szczęśliwy. Zapowiadała mu się świetlana przyszłość.



Oprócz tego, że emitowano go już w listopadzie, jest w tym filmie coś, co nadaje pewnej atmosfery. Mimo iż część z nas wolałaby, by puszczano w Wigilię o 20:00 coś innego - z pewnością odczułaby w pewnym rodzaju pustkę...



Należy przyznać, że w wieku nastoletnim wyglądał dobrze. Zdrowy chłopak o bystrym spojrzeniu... Popatrzcie co niestety stało się później...



 Początek brania narkotyków wyglądał u Macaulaya właśnie tak. Rozpoczął ten proces będąc jeszcze nastolatkiem...



 Na pierwszy rzut oka widać jak z chwili na chwilę stawał się coraz bardziej uzależniony.




Wielka szkoda, że stał się narkomanem, bo miał predyspozycje by zostać wielkim aktorem... "Maryśka" wykończy każdego.



 Zapraszam do napisania swojej opinii w kom. Za kreatywny komentarz się odwdzięczę a jeśli spodoba mi się Twój blog- zaobserwuję ;)

piątek, 21 listopada 2014

Karma jest zołzą, pokaże Ci samotność...

Witajcie.
O czym będzie post? Każdy z nas ma jakiś sposób na rozładowywanie emocji. Ja zakładam słuchawki, zamykam oczy i otwieram drzwi do mojego, idealnego świata. Tam każdy jest sympatyczny, dobry, a szarość zastępuje biel. Nie ma bólu, nie ma żalu. Nie ma tego czegoś, co mówi "Jest źle i będzie gorzej". Zamiast, gdzieś w tle  słychać dobiegające "Nigdy się nie poddawaj". To taki jakby mały duszek ukryty między wersami. Wspiera, pomaga i pociesza.

Kilka dni temu odbyła się lekcja religii, na której prezentowaliśmy to, czego słuchamy. Większość klasy z reguły puszczała albo pop albo to, co jest w danym momencie puszczane w radiu,  rzec można "na topie". Szczerze mówiąc bardzo mnie to zdziwiło, bo wydawało mi się, że otaczam się mniej standardowymi (o ile można to tak nazwać) ludźmi. Przeraził mnie nieco stopień ich kreatywności. Oczywiście każdy ma prawo słuchać to, co mu się podoba, ale jeśli na naszych słuchawkach leci piosenka puszczana setki razy, np.: w RMF i jest ona bardzo popularna, moim zdaniem nie można rzec, że to nasz styl. To styl, który chcemy mieć. Moim zdaniem absurdem jest to, że ktoś codziennie ubiera się np.: na czarno, a za parę dni nagle preferuje disco polo i nazywa się fanem. O typowych "fejmach" nie wspomnę. Sława pięciominutowa. Swoją drogą trzeba być bardzo zdesperowanym, żeby żebrać o lajki pod profilowym lub robić naprawdę głupie rzeczy i mieć tego świadomość- tylko po to, by mówiło się o nim przez kilka dni. Żałosne zachowanie, ale to tak na marginesie.... Wracając do lekcji religii. Otóż znalazła się naprawdę niewielka garstka osób, które w jakiś sposób odbiegały od przyjętych standardów. Mimo wszystko na pytanie "Dlaczego lubisz taką muzykę?" nie potrafili odpowiedzieć, co po głębszej analizie jest całkiem racjonalne, gdyż większość ludzi wsłuchuje się w melodię, a pomija tekst. Ja od dziecka miałam ten "problem", że odbiegałam poglądami, charakterem i zachowaniem od reszty. Gdy inni oglądali w dzieciństwie bajki, ja uwielbiałam filmy o dinozaurach. Mogłam je oglądać w kółko i nie nudziły mi się. Dziś patrząc na to z perspektywy czasu dostrzegam, że odbiło się to w dużej mierze na kształcie emocjonalnym mojej osoby. Być może zamiłowanie do terrarystyki miało swoje początki  o wiele wcześniej niż sądziłam do tej pory...

Z tego co mówią moi znajomi jestem dość tajemniczą osobą. Mimo to uwielbiam się śmiać, żartować i wyrażać swoje zdanie. Nie boję się powiedzieć co w danym momencie czuje czy sądzę. Może dlatego właśnie jestem typem buntowniczki z wyboru. Nigdy nie patrzyłam na siebie w ten sposób, ale dochodzę do wniosku, że nie potrafię pogodzić się z tym, jeśli ktoś się ze mną spiera a ja wiem, że nie ma racji... Do rzeczy. Na początku postu wspomniałam o muzyce więc pewnie i Was ciekawi czego ja słucham. Otóż tak. Będąc w czwartej klasie podstawówki nie miałam jeszcze ukształtowanego własnego poglądu. Proces ten rozpoczął się dopiero pod koniec piątej klasy. Kiedyś będąc na wycieczce szkolnej przeszłam koło jakiegoś baru, z którego dobiegała melodia. Spodobał mi się bit, więc przystałam. Wsłuchiwałam się w każdy dźwięk. Parę dni później mijałam dwóch chłopaków puszczających na głos muzykę. I nagle utkwił mi w pamięci pierwszy pseudonim - Peja. Szybko wyszukałam w internecie jego utworów i tak właśnie zaczęła się moja przygoda z rapem. Dziś znam bardzo wielu raperów, a tekst w większości na pamięć. Obecnie (od paru miesięcy) stałam się zwolennikiem Słonia.

Ulubione bity (RAP TO NIE JEST ŚPIEWANIE!!!):

Hst Djobel- Nie martw się, zawsze może być gorzej.
Kaen- Zbyt Wiele.
Paluch- Bez Strachu. (sławny cytat z bitu- "Jak  masz miękkie serce to obyś pupy nie miał szklanej")
Paluch- Podziemie.
Peja- To Jeszcze Nie Koniec.
Shellerini&Słoń- Daj Na Full
Shellerini&Słoń- Dziecko We Mgle.
Shellerini&Słoń- Nienormalne Produkcje
Shellerini&Słoń- Pod Naciskiem
Słoń- ASP (Agresja, Strach, Paranoja)
Słoń&Mikser- Początek Końca
Słoń&Mikser- Prosty Przekaz
Słoń- Pająk
Słoń- Szczerze
Słoń- Niech płoną
Słoń- Czarne Słońce
Słoń- Love Forever
Chada- Jeszcze Więcej Ognia
Chada- Pod Koniec
Sulin- Wyskocz
Wrt- Samobójstwo
Zbuku- Do Końca
Zbuku- Skreślony Apostoł
O.S.T.R.- Zobacz Co Mówią
O.S.T.R.- Karma
oraz oczywiście "BEZDECH", "ANIA", "BAJKOWE PATO" I DEMONOLOGIA (płyta) - Słonia ;)

Jest tego sporo, bo rap jest moim zdaniem świetny. Trafność spostrzeżeń, zgodność myśli, pocieszenie i ta życiowość jest po prostu genialna. Słucham jeszcze innych, ale nie będę Wam podawała od razu wszystkich. Zachęcam do przesłuchania choćby paru. Rap to nie tylko przekleństwa, lecz przekaz. Tu tkwi magia.



Przyznam też, że mam słabość do starych piosenek, ale to okazjonalnie. Kiedy byłam mała tato puszczał mi Enya- Only Time i tańczył ze mną. Wspominam to z pozytywną łezką w oku, bo brakuje mi czasów gdy największym problemem było wybranie misia na podróż do sklepu. Jestem wdzięczna mojej rodzinie, a w szczególności rodzicom za wspaniałe dzieciństwo i poświęcony mi czas. Chciałabym też podziękować mojej babci i dziadkowi za wszystko, co dla mnie zrobili i co kiedyś było według mnie głupie, a teraz okazało się w pełni racjonalne. Zrozumiałam to niestety za późno, ale do niektórych spraw trzeba dorosnąć, dlatego przestrzegam Was, że nawet jeśli nie rozumiecie o co chodzi np.: Waszym rodzicom, odpuśćcie sobie kłótnie. Oni z pewnością Was kochają i robią to w trosce o przyszłość. Wiem, że w gniewie można powiedzieć coś za dużo, ale lepiej chociażby ugryźć się w język niż potem żałować tego przez bardzo długi czas. To jest właśnie nawiązanie do dzisiejszego tematu posta.
 https://www.youtube.com/watch?v=eStCSUBJXAM link do piosenki opisanej wyżej ;)



 Zdjęcie z internetu*

A Wy czego słuchacie? ;) Napiszcie w kom ;) Postaram się odpowiedzieć na każdy ;)

czwartek, 20 listopada 2014

Naznaczona - rozdział V

Hej ;) Cieszy mnie to, że zaakceptowaliście mój pomysł dotyczący zmian blogowych. Pierwsze posty z tej kategorii ukażą się już niebawem ;) Tak jak obiecałam, ciąg dalszy opowiadania.

 Rozdział V 

"Naznaczona"

Przez parę przyszłych dni wszystko wskazywało na to, że problemy się skończyły. Anna zaczynała powoli przyzwyczajać się do myśli, że to koniec zmartwień. Poranek był mokry, choć stosunkowo do minionych dni ciepły.

Dziewczyna wyszła z domu o wpół do ósmej, by nie spóźnić się do szkoły. Tego dnia  miała odbyć się wycieczka do fabryki żarówek. Szesnastolatka nie była wielką zwolenniczką takich wypadów, ale chciała odreagować nieco cały stres. Podróż autobusem trwała jakieś 2 i pół godziny. Anna cierpiała na chorobę lokomocyjną więc starała się jak najmniej odczuwać jazdę. Położyła plecak na pustym siedzeniu obok, założyła słuchawki, puściła muzykę i zamknęła oczy.

- Ej Ty, Czarnula!- zawołaj jakiś męski głos dobiegający z tyłu pojazdu.

Ania jednak nie usłyszała niczego, więc pozostała w bezruchu. Po chwili przysiadł się do niej cichaczem starszy o dwa lata chłopak o pięknych rysach twarzy i silnej budowie ciała. Przysunął głowę do opartej o szybę głowy dziewczyny i dmuchnął prosto w ucho. Licealistka niemal w jednej sekundzie skierowała wzrok na sprawcę całego zamieszania.

- Co robisz?- zapytała z nutką irytacji w głosie.

- Patrzę jak śpisz.- odparł.

- Obudziłeś mnie… Po co?

- Chciałem zobaczyć z bliska Twoje piękne oczy.- mówiąc to, chłopak uniósł delikatnie prawą brew i uśmiechnął się flirciarsko.

-  Jak Ci na imię?- spytała próbując ukryć rumieńce na policzkach.

-  Michał. A Ty jesteś Anna, tak?- odparł.

- Tak. Skąd wiesz?

- Pasuje Ci to imię.

W tym momencie na drogę wbiegła sarna. Kierowca nie chcą uderzyć w zwierzę, gwałtownie zahamował. Anna zapomniała zapiąć pasy i poleciała do przodu. Michał zdążył złapać ją w ostatniej chwili przed uderzeniem w fotel naprzeciw. Zrobił to niewyobrażalnie prędko.

- Nic Ci nie jest?- zapytał z widocznym przejęciem Michał.

- Nie, dzięki Tobie nie. Mam u Ciebie wielki dług wdzięczności! Jak udało Ci się mnie złapać??- dopytywała się Anna.

- A to niech pozostanie moją słodką tajemnicą. W zamian  opowiedz mi trochę o sobie.

Całą resztę drogi rozmawiali. Ania  powiedziała mu trochę faktów ze swojego życia, pomijając jednak śmierć mamy i wydarzenia z ostatnich dni, które mocno zmieniły jej nastawienie do świata….

                Podjeżdżając na parking przed fabryką, Anna przekładała z palca na palec pierścionek, który otrzymała od czarnego kruka.  W pewnej chwili autobus wjechał na próg zwalniający i upuściła go. Michał ujrzawszy to, od razu podał dziewczynie pierścionek. Nim to jednak zrobił, przyjrzał mu się bardzo dokładnie.

- Piękny pierścień. Moja zmarła dwa tygodnie temu babcia, miała identyczny.- mówiąc to, przybliżył twarz  i starał się coś wyczytać. Po chwili dodał:

- O, jest nawet taki sam wygrawerowany napis  „Potęga zamknięta w pięknie”. Aniu, jak myślisz, co to może oznaczać?

- Szczerze mówiąc nie zastanawiałam się nad tym-  skłamała.  Myślała o tym setki razy, analizując każdy wyraz z osobna, ale nie tworzyło to spójnej całości. Teraz utkwiło jej zdanie wypowiedziane przez chłopaka o tym, że jego zmarła babcia miała taki sam pierścień. Po głowie krążyło setki odpowiedzi na pytanie „Dlaczego?”, ale żadna nie wydała się racjonalna…

Autobus zatrzymał się.


poniedziałek, 17 listopada 2014

Czas na zmiany ;)

 Witajcie ;)


Przede wszystkim jeszcze raz chciałabym przeprosić za to, że niektóre posty są krótkie. Mój czas jest dość nierównomiernie poukładany, przez co rzadko kiedy mam tak naprawdę chwilę spokoju. 
Tyle tytułem wstępu. ;)

Tak jak zapowiada tytuł posta- nadchodzą pewne zmiany... A raczej propozycja zmian. Dotychczasowym tematem moich postów były opowiadania i poradniki/ teksty o wężach i kameleonach. Na dniach pojawi się również przegląd gadów, ale to tak nawiasem. Do czego zmierzam? Chciałabym nieco urozmaicić bloga w opisy różnych ciekawych rzeczy, które wpadną mi w ręce. Coś na zasadzie recenzji przydatnych produktów. Nadal zachowam główny wątek- terrarystyka, fotografia, liryka i epika (opowiadania, wiersze, przemyślenia na jakiś dany temat, itp.) z tymże czasem pojawią się posty dotyczące recenzji.

Jaki jest cel pisania opiniowania tych rzeczy? Z reguły nie ufam opisom, w których roi się od epitetów i porównań, jaki to np.: krem jest rewelacyjny, wspaniały, cudowny i inne ochy i achy. Z góry wiadomo, że nie jest on rzetelny. Ja pisałabym to w taki sposób, który jest w rzeczywistości przydatny a nie tylko ładnie wygląda, bo cóż to za trudność stwierdzić, że produkt jest świetny, bez testowania go pod różnym kątem? Żadna. Oczywiście jeśli przedmiot zasłuży na pochwały, napiszę dobre słowo. Przede wszystkim prawda, funkcjonalność i sumienność.

Kolejnym dodatkiem byłyby różnego rodzaju poradniki, np.: jak wykonać ładną kartkę świąteczną, jak zainstalować program, stworzyć coś,  lub jak dotychczas- na temat zwierząt, etc.  Pytania możecie zadawać pod każdym postem i z pewnością otrzymacie na nie odpowiedź w jak najszybszym czasie.

Napiszcie swoją opinię w komentarzu. Każde zdanie się liczy ;) 


 Pierwsza część sesji jesiennej ;) Druga niebawem ;) 


 Teraz oglądając te zdjęcia jestem nieco przerażona, bo na większości  wykonanych w tym parku widać dziwne kształty lub kropki, jak te koło drzewa... Dodam, że jest to stary cmentarz.


Powiem nieskromnie, że uwielbiam to zdjęcie ;D Nie wiem dlaczego, ale pasowałoby do opowiadania "Naznaczona". A Wy jak sądzicie? ;)


P.S. Jeszcze raz przypominam. Napiszcie co sądzicie na temat propozycji zmian ;) 
Miłego wieczoru! ;) 

niedziela, 16 listopada 2014

Naznaczona - rozdział IV

Dobry wieczór ;)
Oto kolejny rozdział mojego opowiadania. Już w kolejnym na pewno pojawią się dialogi ;)


Rozdział IV

   Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie da się wyrazić słowami. Jest jak wolno opadający śnieg podczas bezwietrznej nocy. Kryje się gdzieś w głębi serca  i czeka. Czeka aż nadarzy się odpowiednia chwila. Atakuje dopiero wtedy, gdy stracimy linię obrony. Jest bezszelestny, mroczy i szybki jak błyskawica. Niszczy na swej drodze każdy uśmiech, każde pozytywne wspomnienie, każdą radość. Nie pozostawia nadziei, bo ponoć ona ostatnia umiera…
Ludzi cierpiących po stracie kogoś bliskiego nie da się pocieszyć.  Jednak ból nie przychodzi od razu. Dopiero po jakimś czasie, gdy uświadomimy sobie brak tej osoby- doświadczamy prawdziwą tęsknotę, ból i żal. Jest to swoisty rodzaj smutku, którego nie da się opanować. Na wspomnienie  miłych chwil w oczy cisną się łzy. Człowiek odczuwa dreszcze, samotność i specyficzne pieczenie w gardle. Mimo to, miłość nie ustanie. Sztuką jest kochać sercem, nie oczami. To, że kogoś nie widzimy, nie oznacza, że go nie ma…
  
   Podobnie było u Anny. Codziennie chodziła na cmentarz, by odwiedzić zmarłą dwanaście lat temu  w skutek wypadku, mamę. Zawsze kupowała czerwoną różę i zapalała jeden znicz. Całe swoje uczucia kumulowała w sobie, lecz tego dnia coś w niej pękło. Nie mogła momentami oddychać przez potok gorzkich łez.
 - Mamo, tak bardzo mi Cię brakuje. Strasznie się boję. Nie wiem już co robić. – W głosie słychać było desperację.


 Anna wiedziała, że nie uzyska żadnej odpowiedzi, ale mimo to, zrobiła przerwę. Zapadła głucha cisza. Zbierało się na deszcz, więc musiała wrócić do domu. Szła wolnym krokiem, wycierając chusteczką rozmazany makijaż. Nie spotkała nikogo prócz czarnego kruka niosącego coś w dziobie. Ptak przysiadł na płocie i przez chwilę przypatrywał się dziewczynie. Przekręcał główkę w różne strony po czym przeleciał nad głową Anny i upuścił to, co trzymał. Nastolatka schyliła się i ku jej wielkiemu zdziwieniu był to malutki pakunek. Otworzyła go ostrożnie i wyjęła zawartość. Jej oczom ukazała się niewielki, złoty pierścionek z wygrawerowaną literą N. Założyła go i nagle spostrzegła na nim dziwny napis…


 Zapraszam do komentowania. Przepraszam, że jest krótki ale nie miałam dzisiaj czasu...